środa, 7 lutego 2018

Nie lekceważ analizy technicznej

Skuteczna gra na giełdzie jest jak MMA (Mixed Martial Arts - mieszane sztuki walki). Mistrz w jednej dyscyplinie, czy to będą zapasy, boks czy ju-jitsu nie ma szans na zwycięski puchar. Musi poznać techniki innych sztuk walki, żeby poradzić sobie w walce wręcz, w klinczu, parterze czy wyrwać się z dźwigni. Są okresy, w których jeden styl dominuje, np. na początku tryumfy święciło brazylijskie ju-jitsu, dopóki jego techniki nie zostały zaadoptowane przez innych zawodników i na czoło wysunęli się zapaśnicy. Ale i na nich znalazły się metody: duszenia, knock-outy, więc okazało się, że bez umiejętności kopania i boksowania daleko się nie zajedzie.

Dzisiejsze (6.02.2018) spadki na giełdzie były do przewidzenia. Nie wymądrzam się po fakcie, pisałem od tygodni, że większość moich analogii premiuje spadki:

Jak widać moja czysto subiektywna analiza techniczna najsłabszych spółek dzisiejszej sesji, zakłada kontynuację spadków większości z nich, lub przynajmniej konsolidację przez kolejne tygodnie. Dlaczego skupiam się na najsłabszych? Ponieważ jestem wierny swoim analizom cykli oraz małych spółek, które pokazują bessę na szerokim rynku. W bessie patrzy się na słabeuszy, bo oni pierwsi dają sygnał do spadków, analogicznie w hossie najsilniejsze spółki rosną pierwsze.
Ważą się losy mojego planu na 2018, ponieważ dalsze wzrosty mogą oznaczać, że zostanę głównie z gotówką i będę musiał się zdrowo nagłówkować, jak optymalnie odbudować pozycję akcyjną.


http://podtworca.blogspot.de/2018/01/swig80-przez-pryzmat-dzisiejszych.html

Hossy dają zazwyczaj dobrze zarobić technikom fundamentalnym, dlatego często zdarza im się pisać, że analiza techniczna nie działa. Na dowód pokazują jakiś niezrealizowany RGR czy wykupione RSI po którym indeks urósł 200% i wyśmiewają koncept analizy rynku w oparciu o cenę i czas. Jest to jednak fałszywe podejście - równie dobrze gracz techniczny mógłby powiedzieć, że analiza fundamentalna nie działa, bo kupował niski C/Wk i wtopił na Fonie, Atlantisie i IDMie.

Jestem na giełdzie 10-ty rok. Przez ten czas obserwowałem wzrost i upadek wielu ciekawych blogów pisanych przez inwestorów wyznających jedną prostą zasadę. Były portfele skoncentrowane, kupowanie małych, dobrze rokujących spółek, kupowanie wybić hossy, polowanie na początek krachu, kupowanie kruszców pod analizy giełd towarowych i wiele, wiele innych. Niestety ich autorzy mimo ciekawych analiz, celnych spostrzeżeń i bardzo wnikliwej pracy, nie potrafili wyjść poza metody i scenariusze, do których się przywiązali.

Okazywało się, że koncentracja działa w USA, a w Polsce co najwyżej w latach 2005-2007 i 2009-2010, a w innym okresie masakruje portfel. Poszukiwacz pereł z NC angażował się tym mocniej, im bardziej portfel tracił, nim spółka poległa jeździł nawet na walne i pisał o procesach sądowych. Technik brylował na wysokiej zmienności lat 2007-2011, dopóki nie zjadła go kilkuletnia konsolidacja na WIG20, a inwestor w kruszce pisał coraz rzadziej wraz z każdym kolejnym rokiem bessy na metalach, aż w końcu skasował bloga.

Niestety rynki nie pasują do jednego modelu, w dodatku nieustannie się zmieniają, więc poza swoją bazową metodą gry należy nieustannie przyswajać kolejne techniki pozwalające się w niej utrzymać.

Nie piszę tego wszystkiego, żeby się wymądrzać. Jestem przeciętnym graczem, lata temu marzyłem, by móc utrzymywać się z aktywnej gry na giełdzie, ale nie byłem w stanie wypracować skutecznych metod na osiąganie wysokich zysków oraz pokonać barier psychicznych. Inwestowanie/granie jest dla mnie formą oszczędzania i powiększania kapitału. Nie porównuję swoich wyników z jakimś indeksem giełdowym, np. WIG, tylko z lokatami. Wystarczy mi do szczęścia zarobić tyle co na lokacie gdy na rynku akcyjnym jest bessa, a w hossie wyciągnąć choć 2/3 z tego, co daje indeks.

Mało? Dla tych, którzy potrafią zrobić miliony z tysięcy z pewnością, ale nie oszukujmy się - ilu takich krąży na Ziemi? Większość w długim terminie traci i rezygnuje z oszczędzania poprzez rynki kapitałowe. Na blogach Bossy lata temu był opublikowany artykuł (niestety nie mogę znaleźć linka, może komuś się powiedzie) o zarządzającym jednego z najlepszych funduszy, który przez lata bił rynek. Pewnego dnia postanowił policzyć, ile średnio zarobili jego klienci - okazało się, że średnio klienci stracili. Kupowali fundusz, kiedy bił rekordy, sprzedawali kiedy tracił.

Wracając do głównej myśli wpisu: zdecydowaną większość zysków zawdzięczam analizom fundamentalnym. Kilka lat temu pogrupowałem wszystkie wcześniejsze zagrania, od tych trwających sekundy, do pozycji trzymanych ponad rok na kategorie:


-->
odbicie od wsparcia/oporu AT midterm wbrew trendowi nadrzednemu
pod zmiane trendu pod linia trendu/sma
skalp fw20 kontynuacja trendu intraday
bez planu
pod kontynuacje trendu AT midterm z trendem glownym
ruch do wsparcia/oporu AT midterm z trendem glownym
odbicie od ekstremum AT wbrew trendowi
long term AF

Kolory jak łatwo się domyśleć oznaczają sumaryczny wynik dla klasy zagrań - od mocno ujemnego (czerwień), przez lekko dodatni (mdła zieleń) po zauważalne zyski (zieleń). W 2018 "long term AF" musiałoby zmienić kolor na ultra-zielony, albo wszystkie inne zielenie wyblaknąć. Sama tabelka jest jednak informacją niepełną: zyski na akcjach fundamentalnych zawdzięczam analizom technicznym indeksów, spółek, cykli, sentymentu i wielu innym czynnikom, które wpływają nie tylko na to co kupuję, ale też kiedy oraz w jakiej ilości.

To analizie technicznej zawdzięczam utrzymanie wypracowanych zysków. Dzięki niej udało mi się uniknąć zauważalnych strat podczas wszystkich bess od 2008 roku (jedyny rok zamknięty na minusie to 2012 i to głównie przez nieudolną grę na FW20). Dzięki analizom technicznym skutecznie wytypowałem odpowiedni czas na budowanie pozycji długiej na akcjach dobieranych ze względu na fundamenty. Nawet jeśli tym razem nie trafię z analizami, to było warto.

Analiza techniczna to nie zbiór kilku technik, tylko złożony proces wyszukiwania zależności cenowo-czasowych, które w danym okresie działają. Śmieszy mnie badanie skuteczności jakiegoś wskaźnika na przestrzeni X lat, jeśli ten wskaźnik działa raz na jakiś czas, gdy spełnionych jest mnóstwo warunków (również nie-technicznych).

Stosowanie analizy technicznej nie oznacza, że musimy stosować się do jakichś sygnałów kupna czy sprzedaży. Czasami analizy mogą służyć nie zrobieniu czegoś. Np. interesuje mnie spółka Y, fundamenty wskazują na lekkie niedowartościowanie, ale technika pokazuje trend spadkowy na spółce oraz indeksie, do którego należy. Najbliższe wsparcia są odległe, a cykle wskazują na etap bessy. Statystyka pokazuje, że rozsądniej jest wrzucić spółkę do obserwacji lub zbudować pozycję niewielkimi pakietami, niż wejść od razu za całość.

No dobra, tyle pisania to dajmy na koniec jakiś wykres:


Jesteśmy rok od szczytu hossy na szerokim rynku. Zgodnie z dotychczasowym zachowaniem (wyjątkiem są lata 2004-2005, do których dość często porównuję obecny okres) indeks wykonał korektę wzrostową i zmierza w kierunku dna. W 4/5 przypadków dno zostało wybite i w ciągu 2-14 miesięcy indeks dalej spadał. Jeśli zatem zobaczymy dalsze spadki na małych spółkach (na co liczę), na przełomie marca i kwietnia rozpocznę budowanie pozycji akcyjnej pod nową hossę.